“Kobieta sama w sobie jest niepowodzeniem”, stwierdza Tomasz z Akwinu, doktor Kościoła w swojej Summa Theologiae (1a, q. 92, a.1, Obj.1) powtarzając za Arystotelesem, że kobieta jest okaleczonym mężczyzną. Tak, Kościół Katolicki wpisał się w tradycję męskiej dominacji nad kobietami, pogardy wobec kobiet, dyskryminacji i przemocy. Warto to wiedzieć, gdy tak jak ja, jest się zarówno mężczyzną jak i katolikiem. Ale warto to także wiedzieć, gdy jest się kobietą, bo jak mówił bp Bazyli: “mężczyzna jest częścią Kościoła najprzedniejszą”.

W tradycji judeochrześcijańskiej kobieta jest czymś gorszym, w Kościele traktowana jest jak służba i twór zastępczy – i niestety żadne współczesne pacykowanie tego faktu nie zmieni, Kościół ma za sobą setki lat instytucjonalnej przemocy wobec kobiet, nie tylko symbolicznej, ale także seksualnej i fizycznej, a dziś ciągle korzysta z wiernopoddaństwa kobiet, które w świetle tej okrutnej tradycji wygląda doprawdy perwersyjnie. Od razu więc skieruję to pytanie do tych spośród moich czytelniczek, które ciągle chodzą na msze i zamiatają kościoły:

dlaczego? Dlaczego dziś, drogie panie, kiedy macie realny wybór, ciągle służycie tej instytucji? Czemu oddajecie czas, energię i pieniądze mężczyznom, którzy z Was kpią i mają za nic? Niczym w syndromie sztokholmskim… Czy przemawia do Was pogląd św. Tomasza z Akwinu, który uczy, że „kobieta potrzebuje mężczyzny nie tylko do płodzenia i wychowania dzieci, ale także jako swego władcy”?

“Bo mężczyzna ma większy rozum, siłę i cnotę” – w tym wiernym kontynuatorem św. Tomasza jest Korwin Mikke i Konfederacja, na którą głosują także kobiety.

Zanim pojawił się żydowski Bóg Jahwe, Bóg, który według mężczyzn wyręczył kobietę i „urodził świat” w akcie intelektualnej płodności… światem duchowym rządziło wiele kobiecych bóstw z egipską Izydą na czela. Kobieca seksualność i płodność była czczona, a nie pogardzana i sprowadzona do zła. Jednak Jahwe jest mężczyzną i Jego świat tworzony jest dla mężczyzn od samego początku, od Raju. Pobożny Żyd dziękuje więc Bogu, że nie stworzył go kobietą. Ewa została uznana przez ojców Kościoła za ucieleśnienie zła, to ona jest przyczyną wygnania z Raju, natomiast drzewo zwane szumnie „Poznania Dobra i Zła” pozwoliło po prostu odkryć seksualność – seksualność, która będzie grzeszną domeną kobiety.

Z powodu Ewy ludzie stali się także śmiertelni. To przez nią, przez pierwszą kobietę, Jahwe musiał wysłać na ziemię Syna, który został umęczony na krzyżu. Bóg od razu wiedział, że kobiety trzeba za to ukarać, oznajmił im więc: „Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą” (Rdz 3,16). Czy można to wyrazić jakoś jaśniej? Chyba nie.Dla osoby rozumującej zdroworozsądkowo takie fragmenty pokazują od razu, że Biblia pisana jest przez mężczyzn, nie przez boga.

Biblijna kobieta nie ma więc żadnych praw, a wszystkie prawa do niej ma ojciec, brat lub mąż. Kobieta nie tylko nie mogła stanowić o sobie, ale nie mogła nawet sama wyjść z domu, a już nie daj boże z kimś porozmawiać. Kobietą rozporządzał mężczyzna, tak jak Abraham, który żoną kupczył, gdy mu to było na rękę, czy Lot, który napastnikom na swój dom zaproponował córki do zabawy. Nota bene te same dziewczyny spółkowały potem z Lotem, własnym ojcem, żeby mieć dzieci, gdyż na tym polega ich jedyna biblijna wartość. Doskonale rozumiał to Orygenes, ojciec Kościoła, gdy rozgrzeszał je z kazirodztwa. Do dziś Kościół uznaje prawo własności mężczyzn do kobiet, odmawiając im prawa do opuszczenia męża alkoholika czy brutala.

Sytuację tę próbowano odmienić przez postać Jezusa, przedstawianego jako przyjaciela kobiet – pierwszego i ostatniego w historii Kościoła – można więc mieć podejrzenia, że Ewangelie pisały kobiety… zresztą kobiety były aktywnie obecne przy tworzeniu się pierwszego Kościoła, znane są diakonisy Febe i Junia, to dzięki kobietom chrześcijaństwo zaczęło przenikać do wyższych warstw społecznych. Dla kobiet równościowe przesłanie Ewangelii musiało być bardzo pociągające, więc kobiety przeważały w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, ale już w III wieku zabroniono im wszelkiej posługi kapłańskiej, a dominacja mężczyzn stała się bezsprzeczna. Faceci budowali ją na przesłaniu św. Pawła i jego słowach, że kobieta ma milczeć w Kościele. Św. Paweł, mężczyzna nieżonaty (można przypuszczać, że homoseksualista) stwierdził: „Dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą” (1 Kor 7,1-6).

Od tego czasu Kościół rozbudowuje swoje antykobiece nauczanie, przedstawiając kobietę i jej seksualność w najgorszym świetle, jako coś odrażającego.

Wg. Hieronima małżonkowie żyją niczym bydło, a spółkowanie z kobietami upodabnia mężczyzn do świń. Nie może więc dziwić, że Maryja musiała być dla nich dziewicą, gdyż obsesja dziewictwa kojarzonego z czystością będzie się umacniać, a z czasem rozwinie się kult maryjny, jako jedyny akceptowalny przejaw kobiecości w Kościele.

Nota bene w Nowym Testamencie Maryja jest postacią marginalną. Ile razy wspomina się o niej w Dziejach Apostolskich? Raz… w wersie 14tym, gdzie mówi się, że Maryja grzecznie się modli. To wszystko, co wnosi do historii. Seksualność kobiety jest więc czymś brudnym, pokalanym, niegodnym Boga. Odrzucenie seksu, a co za tym idzie odrzucenie kobiety, będzie drogą do świętości. Natomiast do płodzenia mężczyzna powinien zabierać się z niechęcią, bez żądzy, czy podniecenia, najlepiej z odrazą, na jaką zasługuje ciało kobiety (św. Augustyn). Najlepiej, żeby seks odbywał się “na sucho”.

Jan Paweł II na świętą powołał Kingę, która nie chciała współżyć z własnym mężem – oto wzór do naśladowania dla młodych kobiet.

Religijna obsesja seksualna doprowadziła mężczyzn na manowce obłędu. Synod w Elwirze w IV wieku postanowił, że kobietom nie wolno było we własnym imieniu ani pisać, ani otrzymywać listów. Konstytucje apostolskie pouczały kobiety, żeby nie myły się często. Cyryl Jerozolimski uczył je, by podczas modlitwy poruszały wargami bezdźwięcznie. Statuty synodalne św. Bonifacego zabraniały kobietom śpiewać w Kościele (8 wiek) i zakaz ten utrzymał się do 1903 roku, a przez tysiąc lat śpiewali mężczyźni i kastraci.

Menstruacja była wg. Grzegorza Wielkiego skutkiem kobiecej winy, w kościele syryjskim za wejście do kościoła z miesiączką groziła siedmioletnia pokuta. Z tego samego powodu synod w Akwizgranie zabronił kobietom zbliżania się do ołtarzy, „Canones Hippolyti” zabraniał chrzczenia kobiet miesiączkujących, Tomasz z Akwinu i Duns Szkot uważali, że stosunek z miesiączkującą jest grzechem śmiertelnym, synod paryski (846 rok) orzekł, że tam gdzie znajduje się kapłan nie ma wstępu kobieta.

Jednocześnie w czasie całego średniowiecza wielu duchownych miało całe haremy konkubin, a Kościół ciągnął dochody z nierządu. Trzeci sobór w Toledo polecił sprzedawanie w niewolę kobiet współżyjących z księżmi.

Wracam do mojego pytania, drogie panie, czy możecie mi wyjaśnić, jak uzasadniacie swoją obecność w Kościele?

Rafał Betlejewski

0 Shares:
Spróbuj udzielić swojej racjonalnej odpowiedzi na to pytanie.
Pamiętaj, że Twój komentarz może trafić do książki, więc przemyśl odpowiedź i podpisz się.
1 comments
  1. Kiedyś w to wierzyłam…. książka uświadomiła mi w jaki sposób mnie indoktrynowano i niestety siedzi to dalej we mnie. Aż chce się kilka razy ją przeczytać.

Dodaj komentarz
You May Also Like